JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

 




Jak to czasem bywa: od marzeń. Ale takich słabo wyrażonych. Byłam przekonana, że nierealnych. Czytałam o psach, które gdzieś za oceanem wspomagają badaczy w ochronie przyrody (co często jest jednoznaczne z szukaniem kup). Kiedy płonęły lasy w Australii w mediach pojawiały się informacje o psach zaangażowanych w walkę o koale (też chodziło o kupy 💩). To wszystko wydawało mi się nazbyt odległe i nieosiągalne.

Aż pewnego razu znalazłam w lesie pewną fotopułapkę…. . Niesamowita historia. Niektóre rzeczy są nam pisane.

Kiedy przeniosłam się z Zakopanego do Warszawy (tak w tym kierunku! nie odwrotnie) w końcu miałam szansę realizować moją wilczą pasję. W Tatrzańskim Parku próbowałam wielokrotnie, ale nikt nie odpowiadał na moje zapytania! Jest grupa wybrańców, która w Tatrach może wszystko. Reszta ma poruszać się szlakiem, jeśli wcześniej wspomniana grupa go nie zamknie. Ale nie o tym mowa. W Warszawie szybko znalazłam możliwość zaangażowania się w badanie wilków. Padło na Puszczę Białą. Kiedy tam ruszałam nikt nie wiedział, czy one tam w ogóle są. Setki kilometrów przebyte po ścieżkach Puszczy, dziesiątki znalezionych odchodów. Wszystkiego nauczyłam się sama. Kiedy trafiłam na wyżej wspomnianą fotopułapkę wiedziałam, że ktoś monitoruje wilki. Zostawiłam numer telefonu. Angelika zadzwoniła. Też ma psy.

Nie wiem jak to się stało, ale po krót
kiej rozmowie pojawił się temat psów w ochronie przyrody. Pamiętam jak opowiadała mi o ludziach pracujących w tej branży, o firmach które za oceanem oferują takie usługi. O kupach wielorybów, które były nie do znalezienia aż ktoś wpadł na pomysł, żeby wykorzystać psy. Słuchałam z zapartym tchem.

Szybko spełniło się moje wielkie marzenie. Chciałam szukać wilków (czyt. ich kup) z wykorzystaniem moich psich nosów. Dzięki Angelice „czysta” kupa wilka szybko trafiła na mój balkon.

„Czysta”??? Taka z zoo, nie obsikana przez inne zwierzęta, czyli nie zabrudzona innym zapachem.

Okazało się jednak, że naturalne zainteresowanie psa odchodami wilka jest tak duże, że nie bardzo jest sens tego uczyć. Odpuściłam ten temat.

Zdecydowałyśmy się na kornika drukarza. Jak się teraz okazuje – bardzo trudny temat! Ale o tym innym razem.

Na treningach z kornikiem przekonałam się, że to jest to. Las, przestrzeń, cisza, spokój. Od lat przemierzałam lasy z psami w różnych celach. Chciałabym teraz przemierzać je w poszukiwaniu zapachów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PIES NA GRZYBY cz.3

PIES NA GRZYBY wstęp

PIES NA GRZYBY cz. 1